O, miłości boski darze (251) | Metodyści

O, miłości boski darze (251)

wesleyr3Do najpopularniejszych pieśni śpiewanych w parafiach ewangelicko-metodystycznych za­liczyć można hymn “O, miłości, boski darze.” Śpiewamy go zawsze z wielkim przejęciem, ponieważ autorem jego jest ks. Karol Wesley, a on – jak wiado­mo – był bratem ks. Jana Wesleya, twórcy metodyzmu. Jest to więc pieśń par excellence metodystyczna.

Odsłuchaj pieśń.

Karol Wesley był od Jana młodszy o 5 lat i urodził się 18 grudnia 1708 roku w Epworth, umarł jednak o 3 lata wcześ­niej, t.j. 29 marca 1788 roku.

Karol, podobnie jak Jan, przeżywał kryzys duchowy, lecz wyszedł z niego o trzy dni wcześniej. Stało się to w dzień Zielonych Świat, 21 maja 1738 roku. Karol przebywał wtedy, będąc chory, w maleńkiej izdebce bardzo pobożnego acz pro­stego rzemieślnika, Braya, który się nim opiekował i modlił o dar wiary. Choć Karol był księdzen anglikańskim, brakowało mu zbawczej wiary. Wieczorem rozmodlony zapadł w półsen i usłyszał zza drzwi słowa: “W imię Jezusa Nazareńskiego wstań i uwierz, a będziesz uzdrowiony z wszystkiej nędzy twojej!” Nie był to głos anioła, lecz głos siostry Braya. Wstał więc i uwierzył. Znalazł to, czego szukał, za czym tęsknił i o co się modlił. Była to chwila jego duchowej przemiany, odnalazł bowiem Chrystusa, a Duch Święty dał mu świadectwo, że tak się stało. Przeżycie jego w pełni nazwać można zielonoświątkowym, nie tylko dlatego, iż dokonało się w dniu Zielonych świąt. W dzienniku zapisał następujące słowa: “Teraz mara pokój z Bogiem i jestem szczęśliwy na – dzieją miłowania Chrystusa…”

W tym samym dniu otwierając Pismo Święte natrafił na zna­mienne słowa Psalmu 40: ‘Włożył w usta moje pieśń nowa, pieśń pochwalną dla Boga naszego* (w.4). Były to słowa iś­cie prorocze. Niektórzy skłonni są twierdzić, iż w Karolu, pod wpływem nawrócenia, obudził się pieśniarz, że talent poetycki, który dotąd w nim tylko drzemał, obudził się i rozwinął do niebywałych rozmiarów. Nie byłbym skłonny do tak jednostronnych twierdzeń.

Sądzę raczej, iż Karolowi Wesleyowi udzielony został nad­przyrodzony dar od Ducha Świętego, dar układania i komponowania pieś­ni i hymnów! Choć z takim darem nie spotykamy się ani w 12 rozdzia­le Listu do Rzymian ani w 12 rozdziale l Listu do Koryntian, chcemy Jednak przyjąć, iż Duch Święty ma niewyczerpana ilość darów do budo -wania Ciała Chrystusowego.

Od dnia swego nawrócenia aż do śmierci Karol układa pieśni. Napisał ich ogółem ponad 6.000. Jakaż olbrzymia praca! A układał je dosłownie wszę­dzie: na koniu w podróży, w powozie, na rynkach, ulicach, na kazalnicach, nawet na łożu śmierci! Bo też, jak jego brat Jan, brał żywy udział w głoszeniu Ewangelii wszędzie tam, gdzie było to tylko możliwe. Podró­żuje zatem, krzewi przebudzeniowy ruch metodystyczny, znosi trudy a nawet prześladowania. Przemawia pod gołym niebem, na polach, placach, ulicach, w powstałych wspólnotach metodystycznych. Karol komponuje pieśni i śpiewa je! Śpiewa z tymi, których zgromadza; śpiewa i do śpiewu zagrzewa rzesze przebu­dzonych i nawróconych. Pisze dla wspólnot (stowarzyszeń) metodystycznych, jest piewca przebudzenia metodystycznego. Śmiało można powiedzieć, że Karol Wesley zawarł w swoich hymnach cała teologie metodyzmu. Śpiewa o łasce i miłości Bożej, o zwycięskim spokoju serca, o mocy wiary, o radości i pewności zbawienia.

W kancjonale metodystycznym znajdziemy 5 pieśni K. Wesleya. Oprócz wspomnianej “O, miłości, boski darze”, śpiewamy jeszcze: “Wiekuistemu cześć!” (97), “Zmartwychwstania dzisiaj czas” (164 – śpiewa się już ją w kościołach katolickich), “Jezu, miłośniku dusz” (239) i “O, gdybym słowa takie znał” (249).

O, miłości, boski darze,
Kwiecie niebios na nas spłyń,
W naszych sercach miej ołtarze,
W naszych duszach cuda czyń!
Jezu, Tyś jest tą miłością.
Miłość Jest istota Twą,
Przybądź, Chryste, a z radością
Oddam Tobie duszę mą!

Tematem naszej pieśni jest miłość, dar Boży. Spływa on jak balsam do serc przez Ducha Świętego. Bo też miłości tej nikt nie nabędzie na studiach, nikt się jej nie nauczy w inny sposób i nie odziedziczy też po przodkach, nigdzie się jej nie kupi za największe pieniądze. Ap. Paweł powiada, że’miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego” (Rzym. 5:5). Pieśń nasza wspaniale koresponduje z Pawłowym “Hymnem o Miłości” z 13 rozdziału l Listu do Koryntian. Tam też mówi Apostoł, że największa jest miłość. Większa od wiary i od nadziei. Miłość, która jest cierpliwa, uprzejma, łaskawa, która wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy i wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi; miłość, która nigdy nie ustaje!

Taka miłość rzeczywiście czyni cuda, gdy w sercach ludz­kich znajdzie swój tron. Ona zdolna jest całkowicie odmienić bieg życia, i jest nam najbardziej potrzebna. Ona zapala nas bowiem do czynu, nadaje motywacje naszym poczynaniom. Bez niej życie nie ma sensu. Jest zimne, mroczne, mar twe. Jak bez Boga, gdyż “Bóg jest miłością!* Dlatego “dążcie do miłości!” woła św. Paweł. Bo więcej w życiu miłości to więcej Boga, wię­cej ciepła, więcej przebaczenia, więcej dobroci i współczu­cia.

Odnów nasze życie całe, Odrodzenie spraw dla
dusz, Serce czyste, doskonałe Ty nam, Panie Jezu,
stwórz. A gdy nas po stopniach chwały
Przeprowadzi Twoja dłoń, Raj otworzysz nam
wspaniały, Wieniec włożysz nam na skroń!