Za rękę weź mnie (265) | Metodyści

Za rękę weź mnie (265)

Kancjonał metodystyczny „Pieśni nadziei i wiary”, którym się posługujemy, zawiera 450 pieśni. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z okoliczności, w jakich one powstały. Rzadko zmożemy coś powiedzieć o autorze danej pieśni i jego przeżyciach duchowych, które stały się natchnieniem do jej napisania.

Odsłuchaj pieśń.

„Za rękę weź mnie, Panie” – to tytuł pieśni, którą znajdziemy w naszym kancjonale pod numerem 265. Jej autorką jest Julia Katarzyna Haussmann, która doświadczyła Bożego prowadzenia w trudnych dla siebie chwilach. Pieśń ta śpiewana jest w kręgach chrześcijańskich już od ponad stu lat. Warto więc przypomnieć postać autorki i okoliczności związane z powstaniem tej pieśni.

Julia Haussmann urodziła się 7 marca 1825 roku w Rydze, na Łotwie. Ojciec jej był nauczycielem gimnazjalnym i wychowywał swoje dzieci w wierze chrześcijańskiej. Spośród sześciorga rodzeństwa Julia była najsłabsza i już od wczesnych lal cierpiała na silną migrenę. Gdy w nocy nie mogła spać, zatapiała się w modlitwie do swego Zbawiciela i układała pieśni. Do roku 1862 ułożyła ich w swym cierpieniu ponad 100. Im bardziej choroba przybierała na sile, tym mocniej ufała Panu i dawała temu wyraz właśnie w swoich pieśniach.

Z zawodu była wychowawczynią i pracowała na dworach arystokratów w krajach bałtyckich i w Rosji. Resztę życia spędziła w Petersburgu, gdzie mieszkało wtedy, na przełomie stulecia, wielu Niemców. Podczas odbywanej kuracji w sanatorium Wosso, w Estonii, Pan odwołał ją nagle, 3 września 1901 roku, do niebiańskiej ojczyzny, tak jak napisała w swojej pieśni: „Aż dusza moja stanie u niebios bram!”

Do napisania wspomnianej pieśni skłoniła ją osobista tragedia, którą przeżyła jako młoda kobieta. Gdy w roku 1862, mając 37 lat, przesłała pastorowi Gustawowi Knack z Berlina zbiór swoich 100 pieśni, „Za rękę weź mnie, Panie” była już w tym zbiorze.

Pewnego dnia mąż Julii wyjechał za granicę, aby załatwić jakąś sprawę związaną z misją. Niedługo potem ona również miała do niego dołączyć. Gdy przyjechała, na próżno rozglądała się za swoim mężem, który miał ją powitać na dworcu. Czekali na nią natomiast obcy ludzie, którzy zaprowadzili ją na świeżą mogiłę. Okazało się, że już nigdy nie miała zobaczyć swojego męża żywego tu na ziemi. Zmarł nagle i musiał zostać pochowany podczas jej nieobecności. Właśnie nad tą mogiłą, w której spoczywał najukochańszy dla niej człowiek, z którym miała razem kroczyć przez życie, ułożyła w głębokiej zadumie i modlitwie trzy zwrotki tej właśnie pieśni. Tym samym złożyła swoje słabe dłonie w ręce Jezusa, swego Zbawiciela. On sam miał ją teraz prowadzić, gdyż nie miała już żadnego ziemskiego towarzysza.

1 oto z takiego głębokiego przeżycia powstała owa cudowna pieśń „Za rękę weź mnie, Panie”.

Tak mocno osadzone w wierze pieśni stają się błogosławieństwem dla wszystkich doświadczonych w cierpieniu. Także dla nas, ilekroć śpiewamy ją w kościele i w domu. Jest ona prośbą o Boże prowadzenie w codziennym życiu, zarówno w chwilach dobrych, jak i w złych. Przeświadczeniem o własnej znikomości i o Bożej mocy. Czyż nie zachęca nas do tego sam Zbawiciel mówiąc: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie (Mt 11, 28).

1. Za rękę weź mnie, Panie, i prowadź sam, aż dusza moja stanie u niebios bram. Bez Ciebie ani kroku nie zrobię, nie! Stań Ty u mego boku i prowadź mnie.
2. Do serca miłosiernie me serce tul, By zniosło wszystkie wiernie, i krzyż, i ból. Niech dziecię Twe przybieży do Twoich nóg, Niech w miłość Twą uwierzy, boś Ty mój Bóg.
3. Niech ufam Twojej mocy w najgorszy czas: Ty wiedziesz i wśród nocy do celu nas. Za rękę weź mnie, Panie, i prowadź sam, Aż dusza moja stanie u niebios bram.

Pamiętajmy, że każda ze śpiewanych przez nas pieśni ma swoją historię. Powstawały one z przeżyć i doświadczeń duchowych naśladowców Jezusa w różnych epokach. W tych pieśniach możemy odnaleźć swoje własne przeżycia.

(Pielgrzym Polski 5/2007)